„Mój pomysł na pracę” & „Mój pomysł na samomotywację”

Słowem wstępu chciałabym podzielić się refleksją, która zrodziła się z mojego osobistego doświadczenia samotnej mamy: jedyną samomotywacją samotnej mamy są jej dzieci! Gdy mój synek pojawił się na świecie, wiedziałam, że jedynym najważniejszym celem w moim życiu jest uśmiech na buzi mojego synka. Na początku, gdy był bardzo malutki, potrzebował jedynie ciepła mojego ciała, i mojego mleczka, oraz mojego spokoju i również mojego uśmiechu. Ale najbardziej potrzebował mojej miłości. Kto będzie kochał moje dziecko tak bardzo jak ja je kocham? Czyja miłość da mu tyle ile daje mu moja miłość? Sama jestem dzieckiem swojej mamy, i wiem, że nie ma nic cenniejszego na świecie, niż miłość mamy.

Czemu więc w naszym kraju wspiera się patologię? Czemu tak łatwo oddaje się dzieci do domów dziecka lub do rodzin zastępczych, w których często są gnębione psychicznie i fizycznie, a w których na pewno nikt nie będzie ich kochał tak bardzo jak Mama??? Czemu tak łatwo wydaje się pieniądze na rodziny zastępcze, wioski dziecięce etc.??? Czemu nie można tych pieniędzy wydać na samotne mamy, których ilość powiększa się w zastraszającym tempie. I to nie z powodu kobiecej naiwności, która jest taka sama od wieków, i bez której nie byłoby małżeństw ani tymbardziej nie rodziłyby się dzieci, tylko z powodu zastraszającej ilości niedojrzałych mężczyzn, którym społeczeństwo przyzwala na egoizm, samowolkę, rozpasanie, rozwydrzenie, a zwłaszcza na życie bez poczucia odpowiedzialności za swoje czyny. Nasz kulejący system prawny coraz bardziej przyzwala mężczyznom na "zwalanie" odpowiedzialności na barki kobiety.

A my jesteśmy wystarczająco obarczone, również brakiem pracy, bo nasz system nie zapewnił nam komfortu pracy. My samotne mamy chcemy pracować! Ale nikt nas nie chce w pracy! Każda z nas usłyszała to pytanie: "a kto zostanie z chorym dzieckiem w domu"? Dlaczego mężczyźnie wolno zostać z dzieckiem w domu, a kobietę od razu się zwalnia z pracy? Jako mamy, a zwłaszcza samotne mamy, jesteśmy bardziej zmotywowane do pracy niż mężczyźni, którzy zrobili się tak wygodni, że płacą w restauracji tylko za siebie. Gdzie Ci łowcy i obrońcy stada??? Teraz my samotne mamy jesteśmy zmuszane aby przejąć tę rolę, i niestety coraz częściej ją przejmujemy. Bo nie mamy wyjścia. A mężczyźni chętnie się temu poddają. Więc proszę, dajcie nam pracę!!!

Wracając do pomysłu na pracę: moim pomysłem, który próbowałam zrealizować już, jak mój synek skończył pół roczku, było stworzenie pracowni krawieckiej połączonej ze sklepem z odzieżą używaną, z odzieżą na wymianę, i z kącikiem dziecięcym, gdzie małe dzieci samotnych mam pracujących w tej pracowni, mogłyby spędzać mile czas pod okiem jednej z nas. W pracowni tej dzieliłam się z dziewczynami moją wiedzą, dzieliłyśmy się pomocą. W przyszłości planowałam, by było nas więcej, byśmy wzajemnie mogły się dzielić swoją wiedzą, organizować wystawy naszych prac etc. Pomysł był bardzo dobry, i bliski realizacji, jedynie zabrakło dobrej woli urzędników, których pomoc była nam niezbędna. Niestety zamykano przed nami wszelkie drzwi, również OPS-u. Na samotne mamy szkoda kasy! Biurokracja, zawiść urzędników że próbujemy stanąć na nogi, i że mamy tak wspaniałe dzieci, wreszcie oszukaństwo banku w którym wzięłam pożyczkę na tę działalność, oraz zatajenie przez właścicieli lokalu wynajętego pod działalność faktu, iż w ścianach jest koszmarny grzyb, który nie pozwala nam pracować, a tymbardziej źle wpływa na zdrowie naszych dzieci, oraz wiele innych problemów natury biznesowej i osobistej sprawiły że pomysł upadł. A wystarczyłoby odrobinę przychylności ze strony urzędników gminy. Nie mieli również na tyle przychylności, by pozwolić nam wystawić się z naszymi produktami (torebkami i ozdobami filcowymi przez nas zaprojektowanymi i wykonanymi) na jarmarku gminnym. Czy pomysł takiej pracowni-sklepu to rewolucja? Nie. Na terenie gminy Bielany istnieje już podobny sklep, należący do zagranicznej fundacji. Jedynie nie ma pracowni z kącikiem dziecięcym i nie można w nim wymieniać ubrań. No i niestety nie jest to fundacja polska.

Mimo porażki, dobrze wspominam czas współpracy z samotnymi mamami. Nikt nas nie zrozumie tak dobrze jak my same. Nikt nie będzie wiedział jak nam pomóc, i jak dobrze wykorzystać nasz potencjał zawodowy. A mamy go w sobie naprawdę dużo! Bo napędza nas macierzyństwo! I rola łowcy i obrońcy stada, którą musiałyśmy przejąć, ponieważ współcześni mężczyźni nie mają już odwagi, by ją dźwignąć.

Wszędzie w Europie Mamy i samotne Mamy również, mają taki socjal, że mogą spokojnie siedzieć w domu i wychowywać swoje pociechy, dopóki te nie skończą 4-ech latek (wtedy następuję obowiązek szkolny), i nawet wtedy spokojnie mogą iść do pracy jedynie na pół etatu, by móc rano odprowadzić dziecko do szkoły o przyzwoitej porze, a nie o 6.30, i o przyzwoitej porze odebrać je ze szkoły. Nie muszą się martwić, że przez zawistniego pracodawcę mogą nie zdąrzyć odebrać dziecka z przedszkola, i że będą zmuszone szukać go w późnych godzinach wieczornych na posterunku policji. Przyznacie, nie jest to atmosfera ani do spokojnego rozwoju zawodowego, ani do bezstresowego rozwoju dziecka. Nikt nie zyskuje na takich układach, ani mama, ani dziecko ani pracodawca. Zapominacie Państwo że to Mamy są głównym i pierwszym ogniwem, które najbardziej wpływa na rozwój i wychowanie dziecka. Dopiero później jest tata, szkoła, a na końcu "podwórko" i społeczeństwo. Nie można tej kolejności odwracać, ani podważać racji jej bytu. Nie można zabierać Mamom dzieci i dzieciom Mam!

Mam propozycję: zamiast dawać rodzinom zastępczym po 1500 zł na każde dziecko, proponuję dać tę kwotę samotnej mamie i zapewnić jej za to pół etatu w urzędach, przychodniach itp., w których nie ma rąk do wpisywania danych do komputera, albo nie ma rąk do odbierania telefonów. Do 6-go roku życia najmłodszego dziecka. Plus miejsce dla dziecka w żłobku bądź w przedszkolu państwowym. Przy ilości dzieci większej niż jedno, po 300 zł na każde kolejne dziecko. Jakie oszczędności na tym poczyni nasze Państwo? OPS nie będzie musiał później łożyć dożywotnio na taką mamuśkę, która z rozpaczy i bezsilności się rozpiła i wpadła w depresję, której można do końca życia nie wyleczyć. Nie będzie musiał zatrudniać psychologów na których te samotne mamy i tak nie mają czasu, a ich dzieci będą wychowywane w spokojnej atmosferze a przede wszystkim w miłości, nie zaślepionej troskami codzienności. Wyrosną na pewnych siebie i swoich zdolności patriotów! Nie uciekną zaraz po ukończeniu 18 lat za granicę (o ile wcześniej nie zabierze ich tam sfrustrowana naszym systemem i brakiem pomocy i wsparcia, wyczerpana ciągłą walką o przetrwanie Mama). I te 1500 zł wreszcie będzie dobrze ulokowane. Niewielkim kosztem ale w jak dobrym kierunku. Ile dzieci w ten sposób można uratować przed upadkiem i fizycznym i psychicznym. Pół etatu... naprawdę uszczęśliwi Mamę, i przypuszczam że urząd też. Przy systemie pracy na pół etatu łatwo jest odpracować godziny poświęcone na siedzenie w domu z chorym dzieckiem, a zapewniam że taka mama chętnie je odpracuje! A w dodatku dziecko wychowywane w domu z uśmiechniętą mamą będzie mniej chorowało. Będzie spokojniejsze i będzie się lepiej rozwijało. Chyba takich młodych Polaków nam potrzeba!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

co Waszym zdaniem zrobić, by poprawić ściągalność alimentów należnych dzieciom?

nadopiekuńczość hamuje rozwój dziecka

bankowa mafia, czyli kolejna odsłona samodzielnego macierzyństwa